Ela: W poprzednim roku zmagałam się z kontuzją rozcięgna podeszwowego. Jest dokuczliwa i trudna do wyleczenia. Przeszkadza w bieganiu i sprawia, że nawet podczas szybkiego marszu nie ma poczucia komfortu. Kontuzja pojawiła się zimą w okresie treningowym. Do ważnych zawodów miałam jeszcze pól roku, częste wizyty u fizjoterapeuty i ćwiczenia w domu sprawiły, że ustąpiła. Mając na uwadze, że dolegliwość ta może powróci, dużo czasu poświęcam na rozciąganie i ćwiczenia ogólnorozwojowe.
Gdy na rynku sprzętu biegowego pojawiły się Skarpety stabilizujące do biegania ZAMST HA-1 od razu je wypróbowałam. Wspierają one pracę stopy, a dodatkowo stabilizują piętę.
Producent opisuje, że jest ona dedykowana przy wspomaganiu leczenia urazów stopy, zabezpiecza przed ponownym skręceniem oraz zmniejsza ryzyko kontuzji w sportach dynamicznych.
Nakładając skarpetkę miałam wrażenie, że jej nie wcisnę na stopę, tak była ciasna. Jednak po założeniu nic nie uciska, materiał swobodnie się układa się na stopie. Wynika to z różnych struktur materiału i uszycia skarpety. Każdy widział jak wygląda założona taśma do kinesiotapingu stabilizująca pietę: biegnie od miejsca nad piętą, przez kostkę, pod stopą. Tak też jest wszyta dodatkowa struktura materiału w skarpetce. Miejsce, w które wpleciony jest inny materiał niczym taśma do kinesiotapingu jest elastyczne, ale nie uciągliwe.
Skarpetka podczas biegania dobrze trzyma stopę, jest trochę grubsza niż zwykłe skarpety do biegania, jednak stopa mi się w niej nie poci więcej niż zwykle. Obszar palców skarpety jest wzmocniony miękką tkaniną frotte.
Oczywiście skarpeta to skarpeta, na pewno nie wyleczy kontuzji, ani nie zachowa się jak stabilizator, jednak odczuwam w niej komfort i wsparcie podczas biegania. Mam też wrażenie, że stopy mniej się męczą podczas długiego biegu. Dodatkową zaletą jest też to, że wykonana jest z tkaniny antybakteryjnej.