• Strona główna
  • O nas
  • Osiągnięcia
    • Indywidualne osiągnięcia
    • Nasze rekordy życiowe
  • Kontakt

Biegające Małżeństwo

~ Blog o bieganiu we dwoje

Biegające Małżeństwo

Category Archives: Nasze starty w zawodach

Tricity Trail czyli bieganie w górach nad morzem – relacja Eli

13 Wtorek Lip 2021

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

assports, biegi ultra, city trail, topoathletic, tricity, tricitytrail, ultrabieg, wejherowo, zbychowo

TriCity Trail edycja 2021 – dystans ultra czyli ok. 83 km. Bieg ultra w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Start biegu w Gdańsku, meta w Wejherowie, 10 lipca 2021 r.
Zapisałam się na spontanie, choć sam bieg był już dobrze przemyślany i zaplanowany, oczywiście z pomocą mojego osobistego trenera Jarka ❤️.
Pięć lat temu brałam udział w tej imprezie, również na dystansie ultra i bardzo mi się tam podobało. Najbardziej urzekły mnie malownicze, łagodne i długie zbiegi w kształcie serpentynek. Pamiętam, że było to jedno z najbardziej radosnych dla mnie ultra. Być może tym razem też takie będzie – pomyślałam klikając w „zapisz się na bieg”…   

Stojąc na linii startu byłam skupiona, wiedziałam jak mam biec i jaki mam cel. Czułam lekki stres, ale jednocześnie radość startu w ultra, gdzie wszystko może się wydarzyć i gdzie mogę się zupełnie rzucić w ten dystans 🙂 Taki długi bieg, to tak naprawdę są zawody w jedzeniu i piciu oraz odpowiednim zaplanowaniu tempa. Tempa, na jakie nasz organizm jest aktualnie gotowy. Kilka wskazówek od Jarka, parę fotek, całus na drogę i wystartowaliśmy.

Od początku biegłam na lekkim luzie, podziwiając piękną trasę. Zaczęłam bardzo wolnym tempem, zgodnie z planem, kumulując energię na dalsze kilometry. Nie pomagał fakt, że od razu było z górki i nogi same niosły, czasem trochę za szybko.
Pogoda była świetna i chociaż duża wilgotność powietrza dawała się we znaki, cieszyłam się z tego, że słońce schowało się za chmurami i wiał wiatr, szczególnie na szczytach górek. Uwielbiam biegać z muzyką, więc ona nadawała mi rytm, a nogi same niosły. Priorytetem na takim biegu jest odpowiednie dostarczanie sobie kalorii i nawadnianie od samego początku. Podczas przygotowań mocno na to zwracałam uwagę. Jadłam i piłam więc co kilometr, dzięki temu żołądek mógł się powoli przyzwyczaić do tego, a ciało miało energię. Taka strategia sprawdziła się na naszych wspólnych (moich i Jarka) wielu biegach ultra. Jadłam żele energetyczne, popijając wodą. Zabrałam ze sobą trzy półlitrowe softflaski (zwykle wystarczają mi dwa, jednak ze względu na upały miałam jeden w zanadrzu).
Gdy dobiegłam do pierwszego punktu żywieniowego, dowiedziałam się, że jestem czwarta wśród kobiet. Lekko się zdziwiłam, gdyż naprawdę początek mój był dość wolny i myślałam, że sporo dziewczyn mnie wyprzedziło. Nawet jeden zawodnik mijając mnie na początku stwierdził, że robię „spacerek” (hehe, zobaczymy na mecie ;-)) Zwykle punkty z jedzeniem ogarniam dość szybko, ale gdy dowiedziałam się o tym, iż jestem czwarta, chwyciłam wafel z masłem orzechowym, kilka daktyli wrzuciłam do kieszeni plecaka, uzupełniłam flask w izotonik i jazda dalej. Jeden z  biegaczy nawet krzyknął do drugiego: „patrz, tak się wychodzi z punktu!”. Wybiegłam żując wafel i zapijając colą. Nie było czasu na marudzenie. Mój cel na teraz: dogonić trzecią kobietę. Jednak cały czas, konsekwentnie utrzymywałam swoje tempo wiedząc jak jeszcze długi jest dystans przede mną. Biegło mi się bardzo komfortowo.
Trasa była świetnie oznaczona, jednak w pewnym momencie zamyśliłam się i pobiegłam prosto zamiast skręcić w lewo pod górę, na szczęście dość szybko się zorientowałam, że nie widzę oznaczeń w postaci czerwonych taśm i zawróciłam. Od tego momentu często patrzyłam na mapę w zegarku.
         Kilka dni wcześniej mocno padał deszcz i w lesie było sporo błota. Nawet w jednym momencie, w tunelu, którym musieliśmy przebiec pod obwodnicą znajdowało się tyle wody, że suchą stopą nie dałoby się tego przejść. Chyba, że za pomocą wspinania się na ogrodzenie (wybrałam tę opcję). Takie jest ultra – szybkość podejmowania decyzji tu ma duże znaczenie.
         Gdy wbiegałam na drugi punkt żywieniowy, zobaczyłam z daleka Jarka i Krystiana, którzy przyjechali mi kibicować. Fajnie było ich tam spotkać. Wówczas byłam druga wśród kobiet, więc: arbuz i słony precel w dłoń, uzupełniłam picie i lecę dalej. Mijam na trasie wielu znajomych, mówią mi: Ela donieś te 2 miejsce do mety, trzymamy kciuki! To było bardzo miłe. Wiec starałam się „nieść” to 2 miejsce najlepiej jak umiałam. Nagle znienacka na drodze „wyrosła” rzeczka – chciałam przemknąć po kamieniach, ale jeden z nich niespodziewanie się osunął i jedna stopa wpadła mi do wody. Nóżka przemoczona, ale szybko wyschnie, pomyślałam. Jednak później, na mecie, okazało się, że właśnie na tej stopie zrobił mi się mega pęcherz, który dokuczał przez większość dystansu.
         Ogromnie lubię na Tricity Trail te serpentynki zbiegowe. Malowniczo się wiją odsłaniając piękno Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Niektóre górki były mocne, ale podejścia nie sprawiały mi problemów. Szłam szybko i czułam siłę.
         Z radością rozpoznawałam znajome szlaki, po których biegłam 5 lat temu. Zupełnie jednak nie pamiętałam ścieżki edukacyjnej w Marszewie – są tam domki i wiaty umiejscowione na górkach. Biegło się tu po podestach ułożonych w lesie. Stali tam kibice, którzy bili brawo i wskazywali gdzie zbiec, bo taśmy były akurat mało widoczne.
         W miejscowości Głodówko przy przejściu przez ulicę wolontariusz chwilkę biegnie ze mną i mówi, że mam super wynik, bo nie tylko jestem 2 kobietą, ale 25 w open. Podziękowałam mu za wieści, uśmiechnęłam się i poleciałam dalej.
Czułam się świetnie, biegłam słuchając ulubionych bitów, i już zaczęłam wyczekiwać punktu żywieniowego na 55,5 km, bo od tego momentu mieli mi towarzyszyć Jarek z Krystianem. Jadąc tam samochodem, GPS poprowadził ich jakimiś kocimi łbami, spóźnili się i nie zastali mnie. Zdecydowali jednak, że wybiegną w moją stronę z innego miejsca i spotkamy się na ok. 60 kilometrze. Na punkcie ekspresowo uzupełniłam picie, bułka i kabanos (tłuszcze) w rękę i potruchtałam dalej.
Bardzo się ucieszyłam widząc Jarka i Krystiana, bo powoli zaczynałam już odczuwać znużenie, a pogaduchy zawsze pomagają. W sumie to oni głównie nawijali, gdyż ja nie chciałam tracić energii.
         Swoją drogą, to świetny pomysł organizatora, że pozwolił na wsparcie mentalne (czyli biegnie się obok zawodnika i można go motywować, ale nie wolno oferować pomocy fizycznej,czyli podawać jedzenia i picia, nieść plecaka, itp.). Jarek lekko i niezauważalnie dla mnie podkręcał tempo biegu, motywował i wspierał. Ma na mnie swoje sposoby. Gdy szłam, on był z przodu i zerkał na mnie, po chwili zaczynał delikatnie truchtać i w dziwny sposób uruchamiała się taka mentalna linka między nami, na której mnie „ciągnął” i poddając się temu, ja też biegłam (sprawdzone nie raz na Rzeźniku :-)).
Nagle przed nami wyrosła góra – poważnie nachylona i wysoka, a wzdłuż niej lina – jaki to był super pomysł, że można się było po niej wspiąć! Zwłaszcza, że tam już zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie. Jednak zawsze po podejściu jest zbieg, wiec ciśniemy dalej. Byle do Zbychowa! To nasze tereny, po których często biegamy. Poza tym, stamtąd już będzie z górki.
Dobiegliśmy do punktu żywieniowego, szybkie izo plus arbuzy i jazda do mety.Zmęczenie jest coraz większe i niestety, przemoczone wcześniej stopy mocno już dają się we znaki, czuję ten ból, jednak staram się o tym nie myśleć. Byle jak najszybciej do mety! Niczym mantrę słyszę Jarka głos: „jedz, pij i do przodu!” i tak do Wejherowa. Wiem, że chłopaki oglądają się często, czy mnie nie dogania dziewczyna z trzeciego miejsca. Cisną ze mną i napierają. Ostatnie kilometry ciągną się jednak…

Wreszcie zaczynam słyszeć odgłosy spikera zawodów. Widzę już znajome ścieżki w parku. Jarek się ogląda, chyba po raz ostatni. Kątem oka dostrzegam jak się uśmiecha.
– Zrobiłaś to! – Śmieje się.
Razem to zrobiliśmy, myślę. Przed biegiem mocno się obawiałam, czy moja forma, a raczej jej brak, pozwoli mi w ogóle stanąć na podium, a tu taki wynik…
Mijamy biegacza z dystansu maratońskiego, który widząc, jak przyspieszamy rzucił tylko: – ,,dobra, biegnę z wami”. Po kilkunastu metrach został w tyle. Ostatni podbieg, zakręt, już widać metę. Słyszę okrzyki: ”brawo Ela!” Chwytamy się z Jarkiem za ręce. Jest w euforii, coś tam wrzeszczy, pokazuje na mnie, a ja się cieszę. Że to już koniec, że „dowiozłam” świetne miejsce, że znów mogłam poczuć magię tego biegu. 
Oprócz 2 miejsca wśród kobiet byłam 22 w open.  
Cieszę się bardzo, dziękuję za gratulacje na mecie wszystkim moim znajomym. A mojemu ukochanemu Jarkowi za misję, jakiej się podjął prowadząc mnie do mety  , choć ze mną, zwłaszcza już zmęczoną nie jest łatwo 

Było niesamowicie, długo będę ten bieg wspominać. Te zawody mają swój klimat – sceneria TPK jest magiczna. Pod względem organizacyjnym wszystko było zapięte na ostatni guzik (a jak nie było, nic o tym nie wiem) – widać, że bieg robią ultrasi. Punkty żywieniowe wypaśne i super ogarnięte. To po prostu fajna impreza na biegowej mapie Polski. Na pewno jestem tu za rok. 
A teraz regeneracja: basen (mam rzut beretem więc grzech nie skorzystać), kąpiele w morzu, urlop, jednym słowem – roztrenowanie.
To był mój 16 bieg ultra… 

Czas: 9h 26 min.

Fot. Fotografia Piotr Oleszak, Krystian oraz własne.

Biegłam w butach Topoathletic (MTN Racer), skarpetach Zamst, bieliźnie Panachesport, a jako sportowiec cały czas wspomagam mój organizm probiotykami Joyday – Living Food, a regeneruję się w kąpielach solankowych Salco.

Dziękuję za wsparcie 🙂

Kaszuby biegają

11 Piątek Czer 2021

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

assport, kaszuby biegają, półmaraton Stolema, topoathleticpolska

W samym sercu Kaszub, we Wdzydzach, co roku odbywa się Festiwal Biegów Polski Północnej. Tutaj, co roku, biegacze startując w pięciu biegach walczą o tytuł Hard Runnera.

Długi czerwcowy weekend 2021 to była ciekawa nasza przygoda z bieganiem. Pięć startów w zawodach w ciągu trzech dni to niezłe wyzwanie, nawet dla ultramaratończyków 🙂 Znajomi namawiali nas, żeby wziąć udział, opowiadali, że zwykle tym biegom towarzyszy duży upał, wspaniała atmosfera i dobra zabawa. W ostatniej chwili zapisów zdecydowaliśmy się więc 🙂 I nie żałujemy. Wszystko się sprawdziło 🙂

Legendy mówią, że biegacze rezerwują tu noclegi jeszcze w styczniu, a my znaleźliśmy nocleg w Karczmie „Zagość” zlokalizowanej na terenie Muzeum 🙂 w której był jedyny wolny jeszcze pokoik do wynajęcia :-). Warto zaznaczyć, że ten obiekt muzealny to karczma pochodząca z Rumi.

Oczywiście, nie obyło się bez lokalnych przysmaków kaszubskich, np. ruchanek oraz zwiedzania Skansenu w przerwie między biegami. Położony jest nad brzegiem jeziora Gołuń, a otacza go las. Kaszubskie chałupy, wiatraki, kościoły, odtworzone wnętrza budziły nasze zaciekawienie.

Muzeum we Wdzydzach

W piątek wieczorem, o 19.30 – wystartowaliśmy w biegu na dystansie 15 km, – leśną, kamienistą, piaszczystą i bardzo uroczą trasą. Oboje postanowiliśmy, że będą to dość szybkie starty, gdyż przygotowujemy się do dłuższych dystansów. Rzuciliśmy się na ten bieg i rywalizację, gdyż głodni byliśmy startów 🙂 Mocno więc pobiegliśmy te 15 km, pomimo upału i mimo, iż tydzień wcześniej dużo daliśmy z siebie w innych zawodach – Ela na dystansie 50 km, Jarek 23 km w Festiwalu Ultraway. No i wyszło bardzo fajnie: Ela zajęła 3 miejsce w kat. wiekowej 🙂

Bieg na 15 km.

Drugi dzień od razu rano start na 10 km, a o 14:00 start na 5 km. Bardzo duży upał zweryfikował nasz zapał, w samo południe w lesie naprawdę mocno przygrzewało. Poza tym odczuwało się trochę krótką regenerację po wczorajszym wieczornym biegu.

____________

Niedziela to start Półmaratonu Stolema oraz Kaszubskiej mili. Zdecydowaliśmy, że półmaraton pobiegniemy razem. Okazało się, że Ela mogła powalczyć o miejsce w kategorii. Upał już od samego rana dawał się we znaki, trasa pagórkowata, po piachu, kamienista, szutrowa, mało cienia. Jarek dbał o picie i jedzenie, walczył z Eli kryzysami 😅 Pilnował tempa, nalewał wody do bukłaka na punktach, potem musiał Elę dogonić, ciągnął za rękę pod górki, polewał wodą, motywował, a gdy jakaś zawodniczka się zbliżała, kazał przyspieszać 😜 I udało się – wyprzedziła dziewczyny w swojej kategorii wiekowej zajmując 2 miejsce 🙂

Kaszubska Mila to ostatni bieg, prawie w samo południe, bo o 14.00 – w pełnym słońcu. Po trawie, po lesie, piachu i szutrze, trochę pod górkę 🙂 Ela rzuciła wszystkie siły na ten bieg i wygrała w swojej kategorii.

Fantastycznie było znów poczuć klimat zawodów sportowych, spotkać biegową brać, poznać wielu nowych przyjaciół.

Organizacja biegów na Festiwalu była na świetnym poziomie, orgowie stanęli na wysokości zadania walcząc z upałem – było bardzo wiele punktów z wodą na trasie, dzięki czemu nie zagotowaliśmy się w tym upale :), trasy były dobrze oznaczone, wszędzie widać było wolontariuszy, pomagali strażacy, była świetna obsługa medyczna. Po każdym biegu kucharz serwował pyszne posiłki regeneracyjne. Wielkie dzięki 🙂

W sobotę po zmaganiach na 5 km odbyły się jeszcze biegi kobiet i mężczyzn na Piwną Milę 🙂 w których my akurat nie braliśmy udziału, ale aktywnie kibicowaliśmy. Także Bieg Przebierańców wzbudzał niemało emocji, gdyż przebrania były tak pomysłowe, że trudno było wybrać te najciekawsze. Jednak grupa biegowa Energy Kaczory przebrana za więźniów i policjantki skradła wszystkim kibicom serducha!

W sobotę również miały miejsce biegi dla najmłodszych – fantastycznie, że organizatorzy również zadbali o to, by dzieci mogły pobiegać! 🙂 Wielkie brawa!

Za rok na pewno tu wrócimy.

Wszystkie biegi biegaliśmy w butach Topoathletic, Ela w Magnifly3, a Jarek w Ultraventure Pro oraz w Ultrafly3

Nasze wyniki:

Ela:

15 km: 1:14:43 (3 m. w kat.), 10 w open K

10 km: 54:56 (13 m w kat.)

5 km: 26:54 (5 m. w kat)

Półmaraton Stolema: 1:58:54 (2 m. w kat.), 13 w open K

Kaszubska Mila: 7:34 (1m. w kat.), 9 w open K

Jarek:

15 km: 1:11:16

10 km: 48:49

5 km: 22:57

Półmaraton Stolema: 1:58:55

Kaszubska Mila: 7:01

Jesteśmy Hard Runnerami 2021!

Moja pierwsza setka, czyli Ela na Jurze

01 Czwartek Paźdź 2020

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ 2 Komentarze

Tagi

bieg 1oo km, biegi, festiwal biegowy, jura, jura krakowsko częstochowska, moja pierwsza setka, setka biegowa setka

Biegałam wielokrotnie zawody ultra, kilka razy biegi górskie 80 km, jednak od początku miałam ogromny respekt do tego dystansu, zwłaszcza gdy dowiedziałam się, że te 100 +, to tak naprawdę 111 km. Przygotowywałam się mentalnie i wytrzymałościowo. Gdy nadszedł ten dzień odczuwałam lekki stres, ale wiedziałam, że jestem wytrenowana i poradzę sobie z tym dystansem.
Kilka tygodni przed zawodami nasz biegowy kumpel – Maciek zaproponował, że możemy pobiec razem. Ucieszyłam się, gdyż fajnie jest biec z kompanem. Można  się motywować i wspierać. Poza tym on jest bardzo doświadczonym ultrasem, więc będę spokojna.
Czytaj dalej →

Bo marzenia się spełnia…

26 Środa Czer 2019

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg rzeźnika, bieg ultra, bieg w parach, bieganie w górach, Bieszczady, drugie miejsce bieg rzeżnika, dziki, dziki bieszczadzkie, góry, gosiunia, joyday, mountains, panachesport, para kobieca, pazda pozorska, podium, polkasport, probiotyki, running, sport, statuetka, ultrarunning

fot. Michał Złotowski

Relacja Eli z Biegu Rzeźnika

Gdy po pierwszym moim Rzeźniku uczestniczyłam w ceremonii dekoracji z zachwytem patrzyłam na pary, które najszybciej pokonały ten szalony dystans. Pomyślałam wtedy, że też chciałabym stanąć tam, na podium i trzymać w rękach statuetkę przedstawiającą dwa dziki – symbol Biegu Rzeźnika.
Przygotowania zaczęłam już od późnej jesieni. Mój organizm bardzo dobrze reagował na treningi, czułam progres i moc. Jednak w grudniu kontuzja rozcięgna podeszwowego przyczyniła się do tego, że w bieganiu nastąpiła przerwa. Musiałam to wyleczyć, żeby nie było bólu. Wiele wizyt u fizjoterapeutki Marty i mogłam wrócić do treningów. W lutym przeszłam dwie infekcje: grypę i zapalenie zatok, więc znów nastąpiły przerwy w regularnym bieganiu. Osłabiony organizm musiał się zregenerować. Zaczynałam wszystko od nowa. Trenowałam jednak dzielnie, odczuwałam progres i wydolność rosła z każdym dniem.  Przed biegiem byłam dobrej myśli, jednak wiedziałam, że nie jest to forma taka, którą miałam rok temu.
Czytaj dalej →

Tam gdzie ból jest przyjemnością, czyli Piekło Północy

02 Niedziela Czer 2019

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

biegi, kaszuby, piekło północy, pomorze, rumia, ultramaraton

Wielu biegaczy chciałoby uczestniczyć w biegach, w których masz wszystko. Płaskie odcinki po asfalcie, pagórkowate leśne tereny oraz górki jak w górach. Agresywne zbiegi i podbiegi, pola, łąki, a także trasy wiodące przez wydmy brzegiem morza. Piękne widoki i trudne technicznie trasy, gdzie twoje mięśnie i całe ciało cierpi, bo przecież jak brak bólu, to nie ma przyjemności :-). Już od tego roku można uczestniczyć w takim właśnie biegu. To Piekło Północy na Pomorzu. Właściwie należałoby napisać, że kilku pasjonatom udało się zorganizować prawdziwy festiwal biegów. Jest 7 dla Siódemki (na dystansie 7 km), Małe Piekiełko (21 km), Wrota Piekieł (75 km) oraz tytułowe Piekło Północy (140 km).

Stowarzyszenie Ultra Way, czyli pomysłodawcy tego wydarzenia zaproponowali nam ambasadorowanie zawodów, a skoro obiecali, że będzie piekło, ciężko i bolało, no to nie musieli nas długo namawiać.
Czytaj dalej →

Bieg Leśny Cross w Łukcie

28 Wtorek Sier 2018

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg w Łukcie, biegające małżenstwo, leśny cross, Leśny Cross w Łukcie, Łukta

Od prawie dwóch lat nie startowaliśmy w żadnych zawodach, które odbywały się  w naszym województwie. Głównie wybieraliśmy biegi górskie i przełajowe. Takich leśnych ,,wyścigów” bardzo nam brakowało w naszych okolicach. Tereny przecież mamy doskonale nadające się na to, żeby po nich biegać. No i trochę się tych zawodów w tym roku ,,wysypało”, więc postanowiliśmy wystartować najpierw w lipcu w ultra, gdzie trasa  prowadziła po naszych treningowych ścieżkach, a po miesiącu u naszych biegowych przyjaciół w niedalekiej Łukcie. To był Leśny Cross na dystansie 23 km.
Wyruszyliśmy już w przeddzień najpierw do Morąga. Tam odebrał nas Jarek, czyli jeden z organizatorów. Przekazaliśmy mu trochę ubrań biegowych dla dzieciaków z Domu Dziecka bodajże w Toruniu, a potem udaliśmy się do Łukty. Organizatorzy nie patyczkowali się z nami, tylko od razu zagonili do roboty :-). Oczywiście z wielką chęcią pomagaliśmy w przygotowywaniu grochówki na następny dzień dla uczestników zawodów, podjadając pyszne marchewki.

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj dalej →

Do… czterech razy sztuka, czyli kolejny Bieg Rzeźnika

28 Czwartek Czer 2018

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg rzeźnika, bieg w bieszczadach, biegające małżenstwo, bieganie w górach, Bieszczady, Cisna, dziki bieszczadzkie, Komańcza, polksport, start w zawodach, wiewiórki na drzewie, zawody biegowe

W tym roku wystartowaliśmy w Biegu Rzeźnika po raz czwarty z rzędu. Każdy wcześniejszy miał swoją historię i wrył się w naszej pamięci czymś innym, zawsze niepowtarzalnym. Za pierwszym razem była to magia Połoniny Caryńskiej, za drugim bieg w tempie dość spokojnym ze względu na chorobę Jarka, a podczas trzeciego masakryczne wtedy dla nas podejścia końcowe na szczyt góry Hyrlatej oraz na Hon. Tym razem w głównej roli wystąpił upał oraz jeszcze trudniejsze podejście na finiszu. Ten bieg ma w sobie to coś i jak na razie pozostajemy wciąż pod jego czarem.

Treningi przygotowujące nas do Biegu Rzeźnika w tym roku były ciężkie. Łączyliśmy biegi w tempach progowych z długimi wybieganiami. Tak jest właśnie w górach. Raz poruszasz się szybko, bo zbiegasz ze szczytu, a następnie mozolnie podchodzisz na następny. Oczywiście sporo też trenowaliśmy na schodach, a podczas długich biegów pokonywaliśmy tę samą górkę po kilka lub kilkanaście razy. Pogoda też nie rozpieszczała, bo często było bardzo gorąco.
Wyprawa w Bieszczady przebiegała spokojnie. Pakiety odebraliśmy jak nigdy dotąd już dzień wcześniej. Przygotowaliśmy się logistycznie oraz mentalnie na spokojnie i bardzo szybko. Mieliśmy więc mnóstwo czasu na sen, odpoczynek i oczekiwanie na start.

Czytaj dalej →

Bieganie nie dla nagród, czyli pierwszy parkrun w Olsztynie.

05 Niedziela List 2017

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ 3 Komentarze

Tagi

bieganie, olsztyn, parkrun, starty, zawody

W sobotę, 4 listopada wzięliśmy udział w pierwszej edycji biegów parkrun w Olsztynie.
To wydarzenie, którego ideą jest wspólne bieganie, spotykają się tu zarówno osoby zaczynające swoją przygodę z tym sportem, jak i ci, którzy mają za sobą lata doświadczeń na tym polu. Tu się biega dla radochy, a nie dla wyników i nagród.
Uczestnictwo w tym biegu wpletliśmy w nasz sobotni plan treningowy. Przebiegliśmy 18 km, po czym wystartowaliśmy w szybkim tempie (bieg ciągły) na 5 km.

 

Trasa parkrun Olsztyn jest zróżnicowana. Biegnie się zarówno po chodnikach Parku Centralnego jak i crossowych, malowniczych ścieżkach nad rzeką Łyną. W tym dniu wprawdzie nie padało, jednak na trasie było sporo błota i kałuż. Dla nas to nie pierwszyzna, lubimy przecież takie tereny 🙂
Ela śmignęła tak, że zwyciężyła wśród kobiet 🙂

 

fot. parkrun

Czytaj dalej →

Bieg Kobiet w Gdyni

03 Środa Maj 2017

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg kobiet, biegające kobiety, bieganie dziewczyn, bieganie nad morzem, gdynia, kobieta w biegu, zawsze pierwsi

Lubimy brać udział w zawodach nie po to, żeby bić nowe życiówki. Oczywiście jeśli mimochodem wyjdzie jakiś świetny czas to jest super. Jednak przede wszystkim chcemy startować w  biegach  nietypowych, klimatycznych, ekstremalnych i oczywiście w ciekawych miejscach.

Ela: Zawsze chciałam pobiec w zawodach tylko dla kobiet. Wiele słyszałam o niesamowitych emocjach, oraz atmosferze towarzyszącej takim biegom. To Jarek ,,wypatrzył” Bieg Kobiet Zawsze Pier(w)si w Gdyni.
Biegi Kobiet organizowane są w kilku miastach w Polsce, mają na celu zwrócenie uwagi kobiet na wykonywanie badań profilaktycznych, żeby uniknąć nowotworów piersi. Chciałam uczestniczyć w tym wydarzeniu.
Kilka tygodni wcześniej  zapisując się na ten bieg, od razu umówiłam się na USG piersi  🙂

Zdecydowałam się pobiec w tym biegu w sumie na ostatnią chwilę, gdyż do końca nie wiedzieliśmy, gdzie w tym roku będziemy spędzać weekend majowy. Gdy okazało się, że jednak nad morzem, wpisowe na bieg zostało opłacone, miejscówka noclegowa w Gdańsku „zaklepana”.

Czytaj dalej →

Mazurskie Ultra

20 Sobota Sier 2016

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg ultra, bieganie na mazurach, compressport, mazury, panachesport, polkasport, running, sklep biegowy olsztyn, suunto ambit 3 verticale, ultrabiegi, ultramazury, ultrarunning, zawody

1

fot. Michał Rowiński

Ela:
Moje kolejne ultra. 71 km.
Znów na spontanie, no, ale jeśli kilka kilometrów od mojego miejsca zamieszkania jest takie wydarzenie, to jak w nim nie wziąć udziału???
Poza tym koszulki z własnym imieniem wydały mi się super pomysłem i wielką zachętą, żeby tu wystartować.

 

blog6

fot. Michał Rowiński


Jarek:

Nie chcieliśmy tu startować. Po 80 km TriCity Trail naszym następnym celem był Bieg 7 Dolin w Krynicy. Zależało nam na tym, aby się odpowiednio zregenerować. Jednak im bliżej było do biegu, to tak jakoś coraz bardziej mieliśmy na niego ochotę. Pierwszy raz na Mazurach, trasa bardziej płaska niż w górach, całkiem niedaleko od naszego miejsca zamieszkania, więc tak naprawdę grzechem byłoby nie wystartować. Wiem, że to nierozsądne w przeciągu 2 miesięcy wystartować w 3 biegach, ale… czy ultrasi w ogóle są rozsądni?

Czytaj dalej →

← Older posts

Kategorie

  • Ciekawi ludzie na naszej ścieżce biegowej
  • Jesteśmy Ambasadorami
  • Nasze starty w zawodach
  • O nas w mediach ;-)
  • Odzież
  • Pożywienie, przepisy, suplementacja
  • Psychika
  • Sprzęt
  • Testy
  • Trening
  • Wokół biegania
  • Wydarzenia
  • Zdrowie

Biegające Małżeństwo

Biegające Małżeństwo

Odwiedź nas na Instagramie

Zaraz będzie wiosna…🐸 🌱

Statystyki bloga

  • 46 697 hits

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Biegające Małżeństwo
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Biegające Małżeństwo
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...