Od prawie dwóch lat nie startowaliśmy w żadnych zawodach, które odbywały się w naszym województwie. Głównie wybieraliśmy biegi górskie i przełajowe. Takich leśnych ,,wyścigów” bardzo nam brakowało w naszych okolicach. Tereny przecież mamy doskonale nadające się na to, żeby po nich biegać. No i trochę się tych zawodów w tym roku ,,wysypało”, więc postanowiliśmy wystartować najpierw w lipcu w ultra, gdzie trasa prowadziła po naszych treningowych ścieżkach, a po miesiącu u naszych biegowych przyjaciół w niedalekiej Łukcie. To był Leśny Cross na dystansie 23 km.
Wyruszyliśmy już w przeddzień najpierw do Morąga. Tam odebrał nas Jarek, czyli jeden z organizatorów. Przekazaliśmy mu trochę ubrań biegowych dla dzieciaków z Domu Dziecka bodajże w Toruniu, a potem udaliśmy się do Łukty. Organizatorzy nie patyczkowali się z nami, tylko od razu zagonili do roboty :-). Oczywiście z wielką chęcią pomagaliśmy w przygotowywaniu grochówki na następny dzień dla uczestników zawodów, podjadając pyszne marchewki.