• Strona główna
  • O nas
  • Osiągnięcia
    • Indywidualne osiągnięcia
    • Nasze rekordy życiowe
  • Kontakt

Biegające Małżeństwo

~ Blog o bieganiu we dwoje

Biegające Małżeństwo

Tag Archives: maraton

Koszmar maratończyków, czyli słynna ściana

20 Środa Lu 2019

Posted by biegajacemalzenstwo in Wokół biegania

≈ Dodaj komentarz

Tagi

brak glikogenu, maraton, maratońska ściana, odcięcie na maratonie

Legenda głosi, że na 30-35 kilometrze maratonu, każdego biegacza ,,odcina” i wtedy zaczyna się dramat. Człowiek ledwo powłóczy nogami, energia spada do zera, a meta wydaje się niedoścignionym celem. Czy wszyscy tak odczuwają? Czy każdy zawodnik musi przez to przejść? Jarek doświadczył tego podczas dwóch maratonów, Ela tylko na jednym. Jak to więc jest z tą ,,ścianą”? Na ten temat znajdziecie sporo informacji w artykule Jarka zamieszczonym na portalu Biegam.

Warszawski spontan 2015

03 Wtorek List 2015

Posted by biegajacemalzenstwo in Nasze starty w zawodach

≈ Dodaj komentarz

Tagi

maraton, maraton dwóch brzegów, maraton warszawski, mistrzostwa polski blogerów, warszawa

9Maraton Warszawski nie był planowanym startem. Pobiegłam w nim na pełnym „spontanie”. Po półmaratonie w Skarżysku Kamiennej wiedziałam, że jestem w dobrej formie. Ciekawa byłam jak poszłoby mi na królewskim dystansie, więc padło na Warszawę. W tym roku właściwe przygotowania były do różnych dystansów – od 5-tki do ultramaratonu 80 km. Na treningach więc robiliśmy wszystko: od biegania wytrzymałościowego po szybkościowe.IMG_20150926_150325

Dodatkowo do uczestnictwa w maratonie zachęcało to, że meta ostatni raz będzie na Stadionie Narodowym. Miałam już okazję tam wbiegać kilka lat temu podczas biegu charytatywnego w ramach Orlen Warsaw Marathon. Niesamowite przeżycie! Poza tym kusiły mnie pierwsze Mistrzostwa Polski Blogerów, więc miałam kolejny bodziec, żeby wystartować.DSC01524

Jarek tym razem nie zdecydował się biec maratonu, a jedynie mi kibicować, robić relację fotograficzną i być moim supportem na trasie. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna.

Miesiąc przed maratonem wprowadziliśmy w życie dietę Rafała Szewczyka, która świetnie nam służy. Jest dobrze zbilansowana i idealnie dopasowana do treningów.

Przed startem zastanawiałam się, jaką taktykę obrać. Zaryzykować i biec szybko czy też  racjonalnie wykorzystywać swoją energię? Tydzień wcześniej zrobiliśmy badania wydolnościowe w Sportslab.IMG_20150926_153034

Dowiedziałam się tam, że moja prędkość na maratonie powinna być w granicach ok. 4.50, czyli tętno ma wynosić najwyżej 166 uderzeń na minutę i to na podbiegach. Jeżeli biegłabym szybciej, to organizm mógłby zbyt szybko odmówić posłuszeństwa. Jednak postanowiłam zaryzykować. Czułam się naprawdę na siłach, zmotywowana i bardzo zadowolona, że tam pobiegnę. Optymistyczne założenie czasu ukończenia to 3 godz. 15 minut. Już wiedziałam, że pobiegnę poza swoim komfortem.4

27 października, jesienny poranek, stoję na starcie Maratonu Warszawskiego.  Kolega Rafał oznajmia, że będzie próbował biec na 3.10, ja ustawiam się z „zającem” na 3.15.

10Chcę poczuć atmosferę. Właśnie zabrzmiała pieśń Niemena „Sen o Warszawie”. Pamiętam, jak kilka lat temu byliśmy z Jarkiem na meczu Legii Warszawa i jakie wrażenie wywarła na nas ta pieśń. Jednak mnie, ani jak mi się wydaje nikogo obok to nie wzrusza.
Biegacze są zajęci rozgrzewaniem się, skupieni nad pobiciem nowych życiówek oraz jeszcze ostatnimi rozmowami z bliskimi, którzy przyszli z nimi na start. Mam porównanie z maratonem w Poznaniu. To było naprawdę przeżycie. Na starcie się wzruszyłam. Muzyka Vangelisa „Rydwany ognia” na starcie oraz motywujące słowa konferansjera. A tutaj? Nic, nie ma atmosfery. No, cóż – pomyślałam – trzeba lecieć. Uśmiecham się do Jarka, buziak, uściski na szczęście, a potem padł strzał startera.DSC01522

Zaczynam w tempie 4.44, na rozgrzanie, potem już schodzę poniżej 4.40. Biegnąc czuję się bardzo dobrze i komfortowo, nawet za bardzo. Ale wiem, że to początek. Zawsze tak jest. Byle nie przyspieszać, choć euforia, atmosfera stwarzana przez kibiców sprawia, ze nogi same niosą.

 

11Ustaliliśmy z Jarkiem, na jakich kilometrach mniej więcej będzie na mnie czekał z żelami lub piciem. Jednak tyle jest punktów odżywiania na trasie, że naprawdę support nie jest potrzebny, ale wyglądam Jarka. Potrzebuję jego obecności.

Gdzieś ok. piątego kilometra widzę przed sobą grupkę zawodników, którzy biegną równo, rozmawiają, śmieją się. Mają na koszulkach napisy: Biegnę, żeby Bartek mógł biegać.

14

Dołączam do nich i mówię: Hej gaduły, na jaki czas biegniecie? Szybko się zapoznaliśmy, zgraliśmy nasze tempo. Bardzo dobrze mi się z nimi biegło, a nawet rozmawiało czasem, choć dla nich to tempo było lajtowe, dla mnie niekoniecznie. Okazało się, że startowali  również na półmaratonie Wtórpol, na którym to były rozgrywane Mistrzostwa Polski Małżeństw. Okazało się, że pochodzą stamtąd. Mamy też wspólnych znajomych z Biegam Bo Muszę w Kielcach.

pzu-out-mwa15_01_mtr_20150927_094606.jpg-4352

Był duży wiatr, jeden z kolegów podpowiedział mi, żebym schowała się za nim, gdyż wtedy lepiej się biegnie, jeśli ktoś osłania od wiatru. Miłe to było z jego strony.  I tak całą grupką ok.  pięciu osób biegliśmy sobie. Chłopaki się zmieniali, jeśli chodzi o prowadzenie grupy, co mi się podobało. Dzięki temu utrzymywaliśmy stałe tempo: 4:36 na km. Nie chciałam patrzeć na tętno, ale w Łazienkach zerknęłam: 172. Wiem, że za wysokie. Z czasem niestety będzie rosło, ale biegnę dalej. Poza tym zdaję sobie sprawę też, że adrenalina również robi swoje.  Czuję się świetnie. Wspaniale nawet. Zwłaszcza, jak widzę Jarka, który z daleka robi mi zdjęcia, podbiega do mnie pytając czy czegoś nie potrzebuję. Kochany. W Warszawie dziś zimno, wiatr, a on biega to tu , to tam, żeby mi zrobić zdjęcia i wspierać.16

Pamiętam o tym, by pić i wspomagać się żelami energetycznymi. Czasem biorę kawałek banana. Kiedy lekko zwalniam na „stołówce” chłopaki na mnie czekają, kiedy podbiegam krzyczą „Ela, jesteś? Ok, to lecimy”.

Dystans półmaratonu zleciał nie wiadomo kiedy. Mówię chłopakom, że właśnie zrobiłam życiówkę na tym dystansie. mwa15_01_gbs_20150927_105128_3

W tym miejscu  mijamy sporo kobiet. Chłopaki się śmieją, że jakoś tak bardziej kobieco się zrobiło .
Na punktach żywieniowych wolontariusze spisują się na medal! Są naprawdę fantastyczni! Kibicują, wykrzykują nasze imiona (mamy je z przodu  przy numerze startowym). To bardzo miłe.
Bardzo lubię zespoły muzyczne na trasach. Zawsze świetnie grają, kiedy przebiegam pokazuję im kciuk do góry :-).13
Za jakiś czas wbiegamy do tunelu. Dziwnie się tu poczułam: duszno,  jakoś tak szybko zaczęłam biec, bo chciałam jak najszybciej stąd wyjść. Gps się wyłączył. Wybiegam z tunelu i czuję się mocno zmęczona. Okazuje się, że pokonałam ten dystans za szybko. Na dodatek muszę skorzystać z toalety! Nigdy mi się to na biegach nie zdarzało, ale cóż, nie ma wyjścia.

bieganie.pl-1

Tracę z oczu mój peleton. Na punkcie żywieniowym szybko chwytam jakiś żel. Okazało się, że jest z kofeiną. Niedobrze, pomyślałam, bo z reguły nie przepadam za takimi i mi nie służą. Jednak nie miałam akurat przy sobie nic innego i wiedziałam, że teraz spadła mi energia. Rozerwałam opakowanie i wzięłam spory łyk żelu.

Widzę tablicę z napisem 32 km, wśród kibiców okrzyki: dalej Ela! To Jarka rodzina. Cieszę się, że wyszli mi kibicować, to bardzo budujące :-).mwa15_01_mtr_20150927_120716

15

Czuję, że lekko opadłam z sił. Tempo coraz wolniejsze, tętno nie, a więc zaczyna się kryzys – myślę. Serce bije coraz szybciej i mam jakąś dziwną zadyszkę. Być może kofeina tak zadziałała, albo „płacę” za zbyt wysokie tempo na początku biegu. Przypominają mi się słowa Szczepana ze Sportslab. Zwalniam, uspokajam organizm.

Teraz myślę tylko o tym, by dobiec. Czekam na widok Stadionu Narodowego, ale ciągle go nie widać. Próbuję czymś zająć głowę, żeby nie myśleć o zmęczeniu. Trasa wydaje mi się teraz bardzo monotonna i nudna. Ostatnie  kilometry upływają bardzo wolno.
Wreszcie jest! Widać stadion! Coraz więcej kibiców. Biją brawo, krzyczą, że teraz to jeszcze trochę do końca. Mijam kolejny zespół muzyczny, tym razem działa na mnie drażniąco głos wokalistki. Przyspieszam, żeby minąć jak najszybciej dźwięki muzyki. To znaczy, że naprawdę jestem zmęczona.

12

Coraz bliżej do stadionu. Mijam napis: 400 m- OGIEŃ. Naprawdę staram się wykrzesać w sobie jeszcze trochę siły i biegnę do mety. Wiem, że tam na mnie czeka Jarek. Zastanawiam się, jak poszło chłopakom z mojej grupy „pościgowej” :-).

pzu-out-mwa15_06_srv_20150927_122128.jpg-4352

fot. Fotomaraton

Jest! Meta! Chcę tylko już skończyć. Wpadam w ramiona Jarka, który uszczęśliwiony  przytula mnie i gratuluje. Cudownie, kiedy Ukochany czeka na mecie! Brakowało mi tego w Poznaniu. Czas: 3.22.10!!! Super, jest życiówka w maratonie!  Cieszę się, że dobiegłam. Spotykam Piotrka z mojej grupy. Pyta jak mi poszło, gratulujemy sobie. Okazało się, że przybiegli na metę w 3 godz. 13 minut! Nieźle!  pzu-out-mwa15_06_srv_20150927_122129.jpg-4352

Jarek opowiadał mi później, że mocno się wzruszył, jak wbiegałam na metę. Czekał na mnie niecierpliwie i cieszył się, że ustanowiłam nową życiówkę 🙂 Ja na mecie czułam radość, zmęczenie i ból stopy…

17

Podsumowując mój spontaniczny start w Maratonie Warszawskim, jestem bardzo zadowolona z wyniku. Rok temu w Poznaniu pobiegłam w czasie 3godz 31 minut, więc poprawiłam rekord życiowy o 9 minut!

Zajęłam 25 miejsce wśród 1013 kobiet, a w organizowanych po raz pierwszy Mistrzostwach Polski Blogerów 3 miejsce (dowiedziałam się o tym dopiero po powrocie do domu, dlatego nie mam zdjęć z podium).
W kategorii wiekowej zdobyłam 4 miejsce, jednak po dwóch tygodniach okazało się, że uplasowałam się oczko wyżej. Ale to już jest temat na zupełnie inną opowieść.

12064378_1678287762418498_72251058_nDSC01596

IMG_20150927_20545512063711_10205284574135142_2533107875181518063_n

Okres roztrenowania

26 Niedziela Paźdź 2014

Posted by biegajacemalzenstwo in Trening

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieganie, maraton, rowery, roztrenowanie

5Od dwóch tygodni po męczącym sezonie mamy okres roztrenowania. W tym roku wzięliśmy udział w 16 zawodach biegowych, kończąc maratonem w Poznaniu. Było różnie, ale bieg na królewskim dystansie wyszedł bardzo dobrze. Teraz wreszcie relaks i odpoczynek przede wszystkim psychiczny. Ładujemy akumulatory .

Jak powinien wyglądać okres roztrenowania?

Czytaj dalej →

Żele Squeezy – energia dla biegaczy.

23 Czwartek Paźdź 2014

Posted by biegajacemalzenstwo in Pożywienie, przepisy, suplementacja

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg, energia, maraton, squeezy, żele energetyczne, żelki

DSCN0498.jpg

Ela

Mój pierwszy maraton przebiegłam bez żelu energetycznego. Wspomagałam się zwykłymi cukierkami – żelkami, czekoladą i bananami. Pamiętam, jak trochę problemów sprawiało mi odwijanie papierka, dawkowanie cukierka oraz to, że czekolada zaczynała się rozpuszczać – takie oto historie. Ale oczywiście te „energetyki” pomagały w przetrwaniu pierwszego maratonu.

Z żelami Squeezy po raz pierwszy miałam do czynienia w sierpniu podczas półmaratonu Wtórpol w Skarżysku Kamiennej, gdzie startowaliśmy z mężem w I Mistrzostwach Polski Par Małżeńskich. Wiem, wiem, powinnam przetestować żele na treningu, ale nie miałam już na to czasu, a życzliwy kolega poradził mi właśnie Squeezy jako żele, które organizm świetnie toleruje (są wolne od glutenu i laktozy). Kiedy wcześniej przeglądałam profil trasy w Internecie (cztery długie, ponad 1,5 km podbiegi), wiedziałam, że lekko nie będzie i choć moja życiówka w półmaratonie wynosi aktualnie 1:38, pomyślałam, że jeśli w dwóch godzinach się zmieszczę, to będzie dobrze.

Start był dosyć późno, bo aż o godz. 12, rano zjadłam więc lekkie śniadanie, a ok. godz. 11.20 spożyłam żel Squeezy Energy Gel. Smak mnie zaskoczył! Żel nie jest słodki i lepki jak inne, które miałam okazję niegdyś wypróbować, nie czuć w nim chemii. Smak cytrynowy przypadł mi do gustu. Zjadłam cały. Nie czułam potrzeby popijania go. Opakowanie – 33 g starcza akurat na jeden raz. Jedna saszetka to 85 kcal, i zawiera 21 g węglowodanów złożonych (maltodekstryna).

W trakcie biegu czułam się świetnie. Lekko. Trasa nie była łatwa, ale po raz pierwszy na zawodach biegło mi się „lajtowo”. Na 10 kilometrze łyknęłam żel po raz drugi. Było bardzo ciepło, chciało się pić, więc z premedytacją wzięłam go przed punktem z wodą. Czułam, że naprawdę dodał mi energii. Oczywiste jest, że byłam zmęczona, znużona trasą (były dwie pętle) i podbiegami, jednak na metę wpadłam z czasem 1:40:40!
DSCN0477.jpg
Żele Squeezy występują w różnych zarówno słodkich jak i słonych smakach. Najbardziej zasmakował mi cytrynowy, a są jeszcze bananowe, malinowe, brzoskwiniowo-pomarańczowe i pomidorowe. Ten ostatni ma najmniej węglowodanów: 21 g – świetnie nadaje się natomiast na maratony i dłuższe trasy, gdyż zawiera zwiększoną ilość soli (0,33 g), pozostałe zawierają ok. 0,04 g (zwykłe żele) lub 0,10 g (żele z kofeiną).

Saszetka otwiera się dość łatwo, nie trzeba „walczyć” z zakrętką, której tu po prostu nie ma. Należy oderwać górną część torebki. Opakowanie żelu idealnie dopasowane jest do mojej małej kieszonki w spodenkach. Nawet kiedy całego nie zjem, to mogę go tam schować bez obawy, że się rozleje.

Ostatnio wypróbowałam również napój energetyczny Squeezy Energy Drink – w puszce znajduje się 500 g proszku do rozpuszczania w wodzie. Gotowy napój 0.75 l zawiera 45 g węglowodanów. Ja testowałam smak pomarańczowy. Sprawdza się w trakcie treningu, gdyż dodaje sporo energii. Podoba mi się w nim to, że jako napój energetyczny nie zawiera kofeiny i tauryny, które razem mogą działać zbyt pobudzająco.

Ma w swoim składzie: maltodekstrynę, glukozę, fruktozę, sól, cytrynian potasu, cytrynian sodu oraz kwas cytrynowy.

Bardzo spodobał mi się produkt Squeezy Energy Bar. To batony energetyczne. Ich zaletą jest to, że są lekkostrawne i nie zalegają w żołądku. Ich „słodkość” oceniłabym na „w sam raz”. Można je spokojnie zjeść przed treningiem bez obawy, że nasze jelita to odczują.

Świetnie dodają energii. Baton waży 50 g, zawiera proteiny (2,6 g), węglowodany (38 g) i ma 175 kcal. Dostępne są również batony w wersji z kofeiną o smaku coli – Squeezy Energy Super Bar.

Uwielbiam wszelkiego rodzaju żelki, więc Squeezy Energy Fruit Gum to mój numer 1! Są wyśmienite: niezbyt słodkie, powoli się rozpuszczają, a co za tym idzie, przez długi czas uwalniają się węglowodany w jamie ustnej. Mnie to bardzo odpowiada. Ostatnio wzięłam żelka na 26 kilometrowe wybieganie, przez 7 km miałam go w ustach (jest wielkości 50 groszówki). Jedna paczuszka żelków to 50 g i zawiera 36 g węglowodanów.

Teraz na każdy trening: szybkościowy, siłę biegową, dłuższe wybieganie biorę ze sobą Squeezy: żel, żelki, napój.

Wszystkie produkty Squeezy nie zawierają glutenu i laktozy, ich wspólną cechą jest to, że nie są zbyt słodkie. Jednocześnie nie wyczuwam w nich chemii.
DSCN0495.jpg

Jarek

Wcześniej używałem żeli o dużej zawartości kofeiny. Były bardzo słodkie i za każdym razem podczas biegu trzeba było je przyjmować tuż przed punktem z wodą. Było to niekomfortowe, gdyż saszetki tych żeli miały zakrętki, czyli za każdym razem trzeba było się trochę natrudzić, żeby je odkręcić, a potem zakręcić. Uważam, że była to wada tego produktu. Poza tym saszetki były dosyć duże i nie mieściły się do kieszonki w spodenkach. Przed półmaratonem, który miał być pod koniec sierpnia, na treningu spróbowałem żeli Squeezy o smaku cytrynowym. Ze względu na to, że nie były słodkie, od razu przypadły mi do gustu. Nie odczułem jakiejś specjalnej różnicy w biegu i tak samo było podczas półmaratonu.

Później na treningu postanowiłem przetestować żel, który zawiera 100 mg kofeiny na 100 g. (dla porównania w jednej filiżance kawy rozpuszczalnej jest około 60 mg tej substancji). Warto pamiętać o tym, iż kofeina jest wchłaniana z przewodu pokarmowego i trafia do krwi po ok. 30-45 minutach po jej spożyciu, więc odpowiednio wcześnie przed treningiem należy wziąć żel. U mnie było jednak inaczej: zastrzyk energii poczułem prawie natychmiast i mimo że wcześniej miałem zamiar przerwać trening w połowie, to po przyjęciu żelu, poczułem się bardzo dobrze i dokończyłem trening w zakładanym tempie. A ostatni odcinek nawet szybciej niż wcześniejsze. Teraz bardzo chwalę sobie żele, a także świetne batony energetyczne, które bardzo dobrze zaspokajają głód i dają solidnego energetycznego „kopa”.
Produkty Squeezy bardzo nam pasują, jako forma odżywek energetycznych, zarówno na treningach jak i na zawodach.
DSCN0473

Skarpety kompresyjne – ulga dla nóg długodystansowca

22 Środa Paźdź 2014

Posted by biegajacemalzenstwo in Odzież

≈ Dodaj komentarz

Tagi

3ddots, compressport, dots, kompresja, maraton, skarpety

DSC07866Ela
Po raz pierwszy skarpety Compressport Fullsocks V2 założyłam na trening interwałowy. Moje łydki są dość mocno umięśnione, więc może dlatego zawsze po szybkim lub długim biegu odczuwałam ból w tych okolicach. Trochę obawiałam się, czy łydka będzie dobrze pracować w takiej skarpecie, czy ściśnięte mięśnie nie będą bolały i czy nie będzie skurczów. Efekt?

Czytaj dalej →

Szarlotka mocy

19 Niedziela Paźdź 2014

Posted by biegajacemalzenstwo in Pożywienie, przepisy, suplementacja

≈ Dodaj komentarz

Tagi

bieg, maraton, przepisy, szarlotka, trening, węglowodany

Całkowity przypadeIMG_20141009_191502k sprawił, że szarlotka stała się naszym podstawowym daniem przed zawodami, dostarczającym mnóstwo energii. Kiedy nasza córka Zuzia po krótkim pobycie w domu miała znów wyjechać do Anglii, Ela postanowiła na pożegnanie upiec właśnie ciasto z jabłkami. Jako, że przygotowując się do startu na królewskim dystansie ograniczaliśmy słodycze, więc nasz głód sięgnął zenitu i kiedy szarlotka była gotowa, oczywiście „zgrzeszyliśmy”.

Czytaj dalej →

Kategorie

  • Ciekawi ludzie na naszej ścieżce biegowej
  • Jesteśmy Ambasadorami
  • Nasze starty w zawodach
  • O nas w mediach ;-)
  • Odzież
  • Pożywienie, przepisy, suplementacja
  • Psychika
  • Sprzęt
  • Testy
  • Trening
  • Wokół biegania
  • Wydarzenia
  • Zdrowie

Biegające Małżeństwo

Biegające Małżeństwo

Odwiedź nas na Instagramie

Biegowe świrki wybrały się dziś do Jastrzębiej na cudowny zachód słońca ☀️

Statystyki bloga

  • 45 504 hits

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Biegające Małżeństwo
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Biegające Małżeństwo
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...